Moja wersja Kod Lyoko
Translate
piątek, 15 stycznia 2016
witajcie ponownie! :)
Ostatnio dawno mnie tu nie było (i Was pewnie też nie) i chyba nikt tego nie czyta, ale chcę Was poinformować, że jeżeli chcecie to możecie mnie znaleźć na Wattpad'zie. Nazywam się tam 'bakizomo' i aktualnie jestem w trakcie tworzenia jednej historii, więc jeśli macie ochotę to zapraszam. Co do tego bloga, to nie mówię, że tu nie wrócę, ale na razie niczego nie planuję... Chociaż... Możecie mieć nadzieję ;) Strasznie dawno mnie tu nie było, więc nie oczekuję, że ktoś tu w ogóle wejdzie, ale jeśli już tu będziecie to bardzo proszę, żebyście dali jakiś znak życia (chociażby emotikonkę w komentarzu).
Pozdrawiam Was ciepło i serdecznie!
Juia <3 <3 <3
piątek, 5 grudnia 2014
Rozdział 18
Hej!
Ostatni rozdział był chyba... o Boże! W listopadzie? Jejku, jejku, bardzo Was za to przepraszam. :( Stety lub niestety ten rozdział będze ostatni. Później może jakiś epilog, bo nie mam pomysłów na to opo. Oczywiście będą następne, ale na razie nic nie mówię, bo jeszcze nw o czy itp. itd. Jeszcze raz bardzo przepraszam. :(
~~~
"Ciągle Lyoko..."
...ogromny potwór. Był granatowy z czerwonymi dodatkami, takimi jak np. znak Xany po środku klatki piersiowej. Miał z 5m, 3 pary oczu, 4 pary rąk i 3 nogi, ale nie posiadał nosa (nie, to nie Voldemort!).
-Ultrex...-szepnęł Elita ze złością w głosie-Uciekaj!-zwróciła się do mnie-Chciałam powiedzieć, że Xana jest silniejszy! To wszystko! Najlepiej zapomnij o mnie i uciekaj!
-Nie zostawię cię!-zaprotestowałam.
-Idź stąd! On cię zabije! Nie umiesz z nim walczyć!-krzyknęła wbijając jakiś miecz w jego klatkę-Uciekaj!-powtórzyła 3. raz.
-Nie!-uparłam się i zaatakowałam przeciwnika. Miałam w sobie tyle złości na Ulricha, moją podświadomość, siebie, tego potwora i Elitę. Nie lubię jak ktoś mówi, że mam czegoś nie robić.
-Nie zrobisz mu krzywdy!-krzyknęła-Twoja broń na niego nie działa!-ale ja jej nie słuchałam. Rzucałam w niego, ale to go tylko rozwścieczało. Nie przestawałam. On mnie atakował. Elita próbowała mi pomóc, ale potwór miał to gdzieś. Nagle dostałam tym w głowę. Ciemność i nicość...
...
...
...
...
...
...
(perspektywa Patrycji)
-Odduś...-gładziłam chłopaka leżącego na ziemi z głową na moich kolanach. On podniósł się i mnie przytulił.
-Sorrry... Ja nie... No... Bo... Ulrich... Bo...-próbował coś powiedzieć, ale płacz mu nie pozwalał.
-Spokojnie... Wszystko będzie dobrze...-wyszeptałam, ale sama w to nie wierzyłam.
-Nie będzie!-wstrząsnęła nim fala płaczu-Przecież on!... on... n-n-nie...
-Nie mów...-odparłam i rozejrzałam się dookoła. Jakieś 20m od nas przy jakimś kamieniu siedziała Julia, a Aelita latała wokoło klnąc na Jeremiego i drąc się, żeby się obudził. Przed chwilą wróciła od wieży (tak, znalazła ją), ale Einstein coś naklikał zapewne kładąc głowę na klawiaturze i nie dało się nic zrobić. Cóż, gdy okularnik śpi nie da się go obudzić. Trzeba czekać. Przynajmniej nie ma potworów...
-Uważajcie, za wami!-krzyknęła Jula. Odwróciłam się. Czy ja zawsze muszę krakać!?
-Odd, potwory...-wyszeptałam niepewnie.
-Będę walczył!-odparł bohatersko, a ja go przytuliłam.
-Aelita!-zawołałam przyjaciółkę, ale gdy spojrzałam na niebo (tam gdzie ona była), ale zobaczyłam pustkę. Spojrzałam w stronę z... Chwila! 50 karaluchów!? A przed nimi walczącą różowo-włosą. W tym czasie przybiegła do nas Julia.
-Nie damy rady!-zauważyłam.
-Jest ich za dużo...-dodał Odd.
-A może schowamy się w... w tej wieży, o której gadaliście wcześniej?-zaproponowała szatynka.
-Nie ma ta... A właściwie?-odparłam.
-W sumie... To dobre schronienie...-dodał Włoch-Aelita! Do nogi!
-Chodź!
-Po co!? Pomóżcie mi lepiej!!!-odwrzasnęła i uniosła się w górę, aby uniknąć trafienia w głowę.
-Poleć do niej i jej wytłumacz, okej?-zaproponowałam, a Julia po chwili odparła:
-Nie mogę... Nie wiem czemu, ale mi nie wychodzi... Może już nie mogę latać-spojrzała na rękę-O nie!
-Co!?-przeraziłam się.
-Nie mam bransoletki...
-Aaa...-odpowiedziałam spokojnie-Tylko bransoletka...
-Jak to!?-oburzyła się-Dzięki niej mogłam robić co chciałam! Latać, być nniewidzialną i wogóle!
-O kurde...-stwierdził Odd-A może ona była tylko tymczasowa?
-Nie!!!-wrzasnęłam nagle-Przecież w szkole jest woda! Utopią się!
-Ej, no racja!-odparł Włoch-Ale może się ewakułują i zrobimy powrót do przeszłości.
-Oj tak... Przydałby się...-westchnęła Julia.
-Łaj?-zapytałam.
-Bikos (nwm jak to się czyta) biegłam do fabryki i Delmas zagrodził mi drogę, więc ja... no... Teleportowałam się... do fabryki... yyy... i on... no... widział tooo...-odpowiedziała.
-Masz szczęście, że mamy powrót, bo inaczej koniec...-stwierdził Odd i prawie dostał strzał w ramię-Aaa! Aelita! Do wieży!!!!!!!!-wydarł się.
-Po c...?-zaczęła pytanie, ale dostała i spadła na ziemię między potwory. Zabiły ją...
-Nie!!!-krzyknął blondyn i teatralnie opadł pod moje nogi.
-Wstawaj!-skarciłam go.
-Och, nie zabijaj mnie wielka...
-Czy mam ci przypomnieć co się stało?-zapytałam.
-Nie, bo będę płakać...-odparł.
-No to wstawaj!-rozkazałam.
-Tak jest królowo!-krzyknął i zasalutował. Julia ciągle się z nas śmiała, a Odd ledwo się powstrzymywał.
-To nie jest śmieszne!-wrzasnęłam.
-Jest!-odparli i wybuchli jeszcze głośniej (kropki to przrwa na śmiech-B-b-bo...-trochę ogarnęła się Julia-k-k-kar-ral-raluchy... one...-przerwała i wskazała ręką za mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam potworki z przekrzywionym głowami, które patrzyły się na nas ze strachem, zdziwieniem oraz chęcią odwrócenia się i zwiania przed takimi chorymi psyhicznie debilami, na których wyglądamy.
-Yyy... To przez Odd'a!-powiedziałam do nich, a one powiedziały:
-Jesteście dziwni!
-Od kiedy... one mówią...?-przeraziłam się.
-Odkąd to odblokowałam!-wyszczerzyła się szatynka.
-What!?-zdziwił się Włoch, a ona się zaśmiała-Ale jak!?
-Nie powiedziałam wam o mojej mocy?-zdziwiła się.
-No nie!-odparłam.
-No więc: Jak strzelę w potwora to mam do wyboru różne opcje. Najpierw miałam tylko 2, ale to jest jak w grze komputerowej i się inne odblokowuje. No i ta jest nowa-wyszczerzyła się.
-Okej... Chodźmy do wieży!-zarządziłam i zaczęliśmy jej szukać. No i uciekać przed potworami.
-Jezus Maria!-wrzasnął Odd po godzinie chodzenia po Lyoko.
-Nie jestem Jezus!-zaprotestowałam.
-A ja Maria!-dodała Julia-Ani na odwrót!
-Ha ha ha... Bardzo śmieszne... Już... Ehe, ehe... Nie mogę!-wydyszał Włoch.
-Ulrich mówił, że nigdy nie byłeś dobry z wf-u, ale, że aż...-przerwałam gdy kapnęłam się, że go już nie ma. Ups...-Sorry, ja nie...
-Spoko...-odparł-Już się wypłakałem, a poza tym może Jerry go ocali...
-Mam nadzieję...-dodała Julia-Potwory! Uciekajmy!
-Walczmy!-oczywiście bezmyślnie powiedział Odd.
-Pragnę zauważyć, iż szanowny pan Odd Della Robia nie wziął pod uwagę w swej rozbudowanej wypowiedzi, że nie posiadamy zbyt licznych punktów życia, ponieważ wdawaliśmy się w walki z tymi stworzeniami bożymi oraz... Wiejemy!-przerwałam i wszyscy ruszyliśmy przed siebie.
(perspektywa Julii)
-Wieża...-wysapał Odd-To... jest... cud... i...
-Nie marnuj tlenu!-powiedziałam. Po chwili byliśmy już w wieży i usiedliśmy na podłodze-I co teraz będzie?
-Nie wiem...-odparł.
-Ja też...
-Nie ma Yumi, Williama, Aelity, Ulricha, a z Jerrym dzieje się coś nie dobrego...-stwierdził Odd.
-...A my siedzimy w wirtualnym świecie, w jakiejś wieży otoczeni przez potwory i...-kontynuowałam.
-...i jestem głodny-dodał.
-Odd!
-No co?
-Jak ty z nim wytrzymujesz, Patry...? GDZIE ONA JEST!?!?!?
-Dlaczego!!!!!!!!??????
*facepalm*
piątek, 14 listopada 2014
Rozdział 17
"Rozstania, wewnętrzne wojny i Elita"
-Ulrich!!!-wrzasnęli wszyscy i zaczęliśmy biec w stronę skarpy.
-Nie rób tego!-krzyknął Odd. Do Niemca zostało jeszcze jakieś 10m-Ul!-8m, 6m, 5 i... skoczył... Skoczył!? Skoczył!!!-Aaa!!!-rozryczał się Włoch.
-Ulrich!-krzyknęł Aelita i skoczyła w dół. Rozpostarła skrzydła i zaczęła gonić szatyna.
-Nie!!!-wrzeszczał i ryczał blondyn na kolanach Pati. Ona też płakała. Ja stałam bezradnie patrzac w dół na dziewczynę i chłopaka.
-Aelita!-pisnęłam. Niemiec wpadł do morza, a dziewczyna tak się rozpędziła, że prawie poszła w jego ślady. To coś przyciągało ją do siebie-Nie!
-Co się dzieje!?-poderwała się Polka tak, że Odd z całej siły walnął się w głowę, ale się tym nie przejął i kontynuował to co robił (Patunia, pamiętasz pieewszą pomoc xd).
-Aaaeliii...-niedokończyłam tylko skoczyłam w przepaść.
-Jula!!!-usłyszałam za sobą głos Pati-Co robisz!?-sama nie wiem. Może to dlatego, że nie mogę patrzeć jak komuś dzieje się krzywda. Dziwna jestem... Czasami przechodzę obojętnie obok ludzi, a czasem muszę im pomóc. Ej, chwila! Przecież spadam! Chcę latać! Latać! Moje skrzydła!!! Już prawie wpadłam do... tego czegoś, jakby morza, ale na szczęście na moich plecach pojawił się obiekt moich tymczasowych marzeń. Przeleciałam (ok. 5m nad "wodą", a Aelita była ze 2m) nad morzem i złapałam różowo-włosą. Ciągnęłam i ciągnęłam, a po chwili stałam już na ziemi. Wszyscy byli załamani. Co się dziwić? Perspektywa spędzenia w Lyoko nawet kilku godzin (oczywiście z potworami), z Williamem, który utknął w jakimś miedzyświecie czy czymś, Yumi, która błąka się gdzieś po wirtualnej krainie, Jeremim, który wpółżywy, załamany przez wyjazd Aelity, śpi na super-kompiterze i zapewne coś powciskał i brunet utknął oraz Ulem (jak to wygląda!? xD), który... No właśnie...
-Co się dzieje gdy ktoś wpadnie do... yyy... no...?-zapytałam cicho i wskazałam na skarpę.
-Do morza cyfrowego. Tak jak w np. wypadku samochodowym... ginie-głos jej się załamał, a po policzku spłynęło kilka łez...
(perspektywa Williama)
Kurwa co to ma być!? Jak ja się to dostałem!? Normalnie zabiję tego Jeremiego! To po pierwsze. A po drugie... Ech, no właśnie... Ja słyszę co oni robią i mówią, ale oni mnie nie. Czyli słyszałem wszystko. Yumi zerwała z Ulrichem... Fajnie, tyle czasu czekasz aż dziewczyna zwróci na ciebie uwagę, a gdy zakochasz się w innej i robisz z siebie idiotę gdy ją widzisz mimo, że tego nie chcesz, ta pierwsza, wcześniej idealna, o której śniłeś mówi do swojego chłopaka, że wolała by przyjść do ciebie, to normalnie tak się wkurwiasz jak nigdy! (Ale długie zdanie :D) A w dodatku jesteś rozdarty... Dobra, przyznaje się. Po raz pierwszy w życiu zakochałem się w Yumi. (Teraz historia Willa, nwm czy coś było o jego przeszłości, ale trudno u mnie najwyżej będzie inaczej). Oczywiście wcześniej miałem kilka dziewczyn... Okej, okej, moje kilka to z 50. Chodziłem nawet z paroma naraz. Nie obchodziły mnie ich uczucia czy cokolwiek innego, a tylko dobra zabawa. Teraz dorosłem, gdy zobaczyłem Yumi. Wszystko Zakochałem się, ale... No właśnie, jakie "ale"? (powtórzenie) Każdy ma takie swoje "ale". Może być małe lub duże, ważne lub nieważne, bezznaczenia lub ze znaczeniem. Każde jest inne. Moim "ale" jest Julia. W dodatku jest dużym, ważnym i znaczącym. I co mam zrobić? Kocham obydwie. Chyba kocham. Właściwie to nie wiem. Do tej pory tym uczuciem darzyłem tylko moją matkę i siostrę-Roxane. Nikogo więcej. Ojciec nas zostawił, dlatego miałem ciężkie dzieciństwo. Może dlatego stałem się taki bezuczuciowy. Nic oprócz matki i siostry mnie nie obchodziło. Nikt...
-Yumi...-podpowiada moje serce, ale zaraz to od siebie odganiam.
-Wybrała tego dzieciaka...-dodaje podświadomość.
-Którą kochasz na prawdę?-pytają razem. No fajnie... Nie mam pojęcia. Może obydwie? W końcu za Japonką uganiałem się od kąd tu przyjechałem, a Julię dopiero poznałem. Może to tylko zauroczenie? Ale ona jest taka... taka... Brak słów. Dlatego jak ją widzę nie potrafię powiedzieć nic sensownego. Przy Yumi tak nie było. I co mam zrobić? Teraz przynajmniej mam czas pomyśleć...
(perspektywa Yumi)
Co ja narobiłam!? Przecież go kocham!
-A może nie?-pyta podświadomość. Zamknij się! To był mój chłopak.
-Ale cię wkurzał-przypomina. Bo był zazdrosny! A to oznacza, że mnie kochał i bał się, że mnie straci.
-To oznacza, że ty go nie kochałaś, bo go rzuciłaś-ale to nie tak!
-A jak?-zaczynasz mnie wkurwiać.
-Ty mnie też-stwierdza. Chwila! Od kiedy to mój umysł tak mówi!
-Ja nie jestem twoją podświadomością. Jestem Elita-siostra Aelity i Evila(mam zgodę od Patuni)-teraz dopiero zauważam dziewczynę stojącą przede mną. Miała kruczo-czarne włosy do pasa i grzywkę, czarny T-shirt przylegający do jej szczupłego ciała, krótkie, skórzane szorty i kozaki tego samego koloru, sięgające do połowy ud. Przez dłuższą chwilę stałam i gapiłam się na nią z otwartą buzią.
-Wsztstko, okej?-zapytała.
-Yyy... no...-wyjąkałam. Ogarnij się!-Yumi-podałam rękę dziewczynie, ale ona nie odwzajemniła gestu. Spojrzałam na nią zaskoczona.
-A tak! Przecież wy nic nie wiecie!-przypomniała sobie-Wiem kim jesteś. Razem z Evilem obserwujemy was od jakiegoś czasu. Postanowiliśmy w końcu się ujawnić i ostrzec was, a przy okazji uwolnić się i matkę.
-C-c-co?-spytałam zdziwiona-Jaki Evil? Od czeg się uwolnić? Przed czym ostrzec? Co tu robicie? Kim w ogóle jesteś?
-O boże... No dobra, nie jestem za dobra w tłumaczeniu i chyba zaczęłam od końca-zakłopotana wbiła wzrok w ziemię-Ale cóż. Chodź usiądziemy i wszystko ci wyjaśnię-nic nie mówiąc skierowałam się za czarnowłosą w kierunku skały, pod którą siadłyśmy. Oparła się plecami o nią plecami i zaczęła:
-Więc jestem Elita Anthae Elri (kojarzycie imię?) Amerla von Nerven Ahari (xd). W skrócie Elita Ahari, bo to nazwisko bardziej mi się podoba. Jestem córką Xerona Aferla (to imiona, teraz nazwiska) Nervena Ahari, znanego wam jako Xana.
-Co!?
-Nie przerywaj, bo mnie dekoncentrujesz, a poza tym nie mamy wiele czasu. Moja mama to Anthae Hopper siostra Anthei-matki Aelity. W każdym razie ojciec porwał ją (rodzicielkę Elity) i zmusił do małżeństwa. Pózniej wiadomo, noc poślubna i te sprawy. Po 9 miesiącach urodziłam się ja i Evil. Matka podczas ciąży próbowała uciekać, ale to się nie udawało. Gdy tylko przyszliśmy na świat ojciec uwięził ją w wirtualnym świecie, czymś jak Lyoko-Vyoco, bo znalazł sobie nową dziewczynę. Nie wiem czemu, ale wychowywał nas aż skończyliśmy 15 lat. Przez ten czas mieszkaliśmy w Roneux-państwie pomiędzy Niemcami a Francją (trochę ściągnięte z Darów Anioła).
-Ale przecież tam nie ma żadnego kraju. No chyba, że kawałek Szwa...-przerwałam.
-Jest. Tylko, że chroniony jakąś mocą. Działa to tak, że gdy zbliżysz się do granicy będąc we Francji teleportujesz się do przeciwległej granicy. Nawet nic nie czuć-uśmiechnęła się-No więc mieszkaliśmy w ogromnym pałacu, bo nasz ojciec był królem. Mieliśmy wszystko co tylko chcieliśmy, ale nie byliśmy rozpuszczeni. Xeron się nami nie przejmował. Ciągle bawił się kobietami, a one mu ulegały. Pewnie dlatego, że wszystkie były głupie. Oprócz naszej matki, ale ją zmusił. Praktycznie co roku miał nową żone, czyli znałam 12. Była Rea, Pelea, Ormia, Ravie, Salophe, Lydya, Destalia, Anthea, Remana, Liria, Persilia i Pelope.
-Anthea!?-krzyknęłam.
-No. Moja ciotka, siostra mamy. Były do siebie bardzo podobne, tylko jedna miała różowe włosy, a druga czarno-granarowe.
-Ale przecież to matka Aelity-odparłam-Jak ona...
-Oj tam. Była młoda i głupia. Później dojrzała, znalazła nowego faceta i urodziła córkę. Niestety zabili ją... Ale tą historię znacie. Xana to zrobił w zemście, bo ją kochał najbardziej. Ale cóż... Wracając do naszego dzieciństwa, miał dużo dzieci, które pooddawał do różnych domów dziecka na każdym kontynencie. Dla mnie i Evila "nie starczyło" kontynentów, więc uwięził nas w Ryoko. Przez te 12 lat zajmowała się nami Lisay-służąca. Była taka cudowna. Uczyła nas pisać, czytać, jeździć na rowerze itp. Niestety przez 3 lata widziałam tylko Evila.
-Teraz macie 15 lat?
-Yhm... Jakoś udało mi się tu dostać, bo przejście było akurat otwarte, a Evi... Co jest?-przerwała widząc moją przerażoną minę.
-Z-z-za t-t-to-b-b-bą...-wyjąkąłam. Za nią stał...
------------------------------------------
Hej! Jest rozdział dopiero teraz, bo chciałam skończyć w tym momencie. Co tu dużo mówić? :D Komentujcie!
Jula
czwartek, 6 listopada 2014
Rozdział 16
-Yyy... No hej...-wydukałam, gdy zobaczyłam nowych przyjaciół (no i Pati) i zaczęłam wgapiać się w podłogę.
-Co ty tu robisz!?-krzyknął Odd.
-Nnno... Ja ten... Tego... yyy... No...-zaczęłam się jąkać.
-Czy ja o czymś nie wiem?-zapytała Polka.
-No... tak jakby...
-Okej... A z kim gadałaś?
-Wydawało wam się!-wrzasnęłam szybko, co wyglądało trochę dziwnie.
-Nie prawda!-oburzył się Włoch-Ja dobrze słyszałem!-i obraził się jak małe dziecko.
-Odd ma rację... Słyszeliśmy ciebie i jakiegoś... faceta?-powiedziała Yumi.
-Ha, widzisz! Ja mam rację! Jestem the best!!!-zaczął drzeć się Odd-Kto jest najlep...!?
-Ogarnij się!-przerwała mu Pati.
-Ale...
-Odd!!!
-Oj, dobra...-zrezygnował, usiadł pod ścianą i zaczął bawić się sznurówką. Jak dziecko...
-To z kim gadałaś?-odezwał się Ul.
-Mówię, że z nikim! Wydawało wam się! Trafiłam tu przez przypadek, bo się zgubiłam i...
-Kłamiesz... Przecież wiem. Powiedz nam...-rozkazała blondynka.
-Ale...
-Nie zaczynaj jak Odd-zagroziła Japonka-No mów.
-Pomyślicie, że zwariowałam...-odparłam zrezygnowana.
-Oj, uwierz, że nie...
-Akurat!-nie uwierzyłam, ale poddałam się i zaczęłam-To wszystko zaczęło się od snu...-gdy skończyłam, podniosłam na nich wzrok (gapiłam się w podłogę), ale o dziwo nie śmiali się tylko wymieniali ze sobą dziwne, znaczące spojrzenia i raz, po raz ktoś coś szeptał.
-Yghm!-odchrząknęłam-Ja tu stoję i jakby czekam aż skończycie sobie szeptać. Nikt was nie nauczył, że w towarzystwie tak się nie robi?
-Mówisz jak moja sąsiadka-stwierdził Odd i zaczął ją naśladować-Nikt cie nie nauczył, że mówi się DZIEŃ DOBRY!!!!! Ty hultaju, ty!!!-i wszyscy wybuchli śmiechem.
-No dzięki, że tak o mnie myślisz...-udałam, że się obrażam.
-Ojej... Nie płacz, dziewczynko...-powiedział Włoch i mnie przytulił.
-Czy o czymś nie zapomniałeś?-surowo zapytała Patrycja i ledwo postrzymała się od śmiechu.
-Yyy...-chwile się zastanawiał za co Polka dała mu w łeb-No wiesz!?
-No dobra, ale powiedzcie mi w końcu o co chodzi-rozkazałam.
-Okej... Więc...-zaczęła całą historię. Wszyscy jej pomagali-Aelita i Jeremy dopełniali wszystko trochę naukowo, a trochę żeby miało sens, Yumi i William gestykulowali, a fioletowy chłopak razem z Ulrichem demonstrowali wszystko tarzając się po ziemi i krzycząc jak małpy.
-Wow...-zdołałam wydusić.
-No widzisz? I kto tu myśli, że ktoś zwariował?-zażartowała Japonka.
-Dobra, dobra... My tu gadu, gadu, a Xana atakuje. Co jak zalał całą szkołę?-Jeremy starał się nie panikować i chynba chciał być zabawny, ale coś mu nie wyszło-Sissi, Herve i Nicolas są pewnie na fali! Kapujecie? Ha, ha! Ja nie mogę!
-Yyy... To może chodźmy do skanerów...-zaproponowała zmieszana Pati.
-A ja też...?-zapytałam nieśmiało.
-Jasne, chodź!-odparł Will. Gdy wysiedliśmy z windy powiedział mi co mam robić. Najpierw do kolumn weszli: Aelita, Odd i Pati. Po chwili ja. Anglik i Niemiec postanowili poczekać, aż ja się zwirtualizuję. Podniosłam się do góry i poczułam jakbym rozczepiała się na miliardy kawałków.
-Na co ja się zgodziłam!? Zginę!!!!!-tak się drąc i machając rękami jak ptak pojawiłam się w jakimś świecie i spadłam na ziemię, a wszyscy tu zebrani zaczęli się śmiać. Chwila! Głos Jeremiego!? Z przestrzeni.
-Zamknij tą buzię, bo ci mucha wleci!-stwierdził Odd.
-Przecież w Lyoko nie ma zwierząt! Chyba, że liczyć potwory...-odparła Aelita.
-I Odd'a!-dodała Pati i znów się śmialiśmy, a Włoch się obraził.
-Phi! Wypraszam sobie!-powiedział chłopak-Julia też wygląda jak kot!-i dopiero teraz spojrzałam na siebie. Miałam na nogach szare kozaki do kolan, czarne leginsy, sukienkę w panterkę (białą) i kudładą narzutkę, a włosy zebrane w warkocz na bok. Ej! Chwila! C-c-co t-t-to jest!? Czy ja mam uszy!?
-Nie macaj się po głowie, bo to dziwnie wygląda. Zjawi się William i się odkocha-stwierdził fioletowy (będę tak nazywać Odd'a), a ja pokazałam mu język.
-Wal się. Zresztą ty też byś tak robił jak byś odkrył, że masz uszy jak... Yyy... Pantera?-skwitowałam.
-Nie chcę cię martwić, ale masz ogon...-powiedział Aelita.
-Że co!?-wrzasnęłam-Że ja mam ogon!? Spokojnie... Tylko spokojnie...
-Nie ja jeden wyglądam jak debil!-zaczął krzyczeć blondyn-Łi ar de czempions!!!
-Czy ty coś sugerujesz?-zapytałam-Bo wiesz, że nie lubię jak ktoś...
-Nie, nie!-zaprzeczył szybko-Wyglądasz ślicznie! Pięknie! Najpiękniej!-mrugnęłam porozumiewawczo do blondynki.
-Oddzie!!!-skarciła chłopaka Pati-Jak ci nie wstyd? Masz dziewczynę! W dodatku piękną, mądrą, idealną, cierpliwą, cudowną i...
-I skromną!-dodałam-Jak możesz!? Nie dość, że twierdzisz, że wyglądam jak debil, to jeszcze prawisz mi komplementy przy swojej dziewczynie!-udałam surową, ale pochwili zaczęłam się śmiać, a ze mną inni.
-Wow-powiedział Ulrich jak mnie zobaczył za co dostał łokcia od Yumi.
-Pięknie wyg...-zaczął Will.
-Weście już przestańcie, bo wkurzcie mnie!-rozkazałam-To co mam robić?
-Ej, właśnie. Gdzie potwo...?-zaczęła Aelita i została czymś trafiona.
-A!-pisnęłam, ale zaraz zakryłam usta dłonią-C-c-co t-t-to?
-To kra... To ze 20 krabów!-wrzasnął Ul.
-Jeremy!-przeraziła się różowo-włosa-Halo!!!
-Pewnie zasnął, bo wczoraj całą noc ryczał, odjeżdżasz...-odparł Włoch.
-Ale skąd t... Co ja mam robić!?!?!?-spanikowałam, gdy jakiś pocisk przeleciał tuż obok mnie.
-Na pewno się nie drzeć, tylko walczyć!-odparł Odd.
-No dzięki...-mruknęłam i zaczęłam gapić się na innych. Każdy miał jakąś inną moc czy coś. Co mam zrobić? Skupmy się... Hmmm...
-Jest!-wrzasnęłam uradowana gdy strzeliłamw ziemie... śnieżką-Co? Ale żal... Trudno...-postanowiłam walczyć i pomóc innym. Strzeliłam kulką w kraba, i nagle zamarzł. Poczułam, że mogę nim kontrolować. Jak w grze komputerowej. Mogłam wybrać opcje: śmierć i strzelić w.... Były jeszcze inne, ale na szarym tle, jakby zablokowane. Nie mogłam ich przeczytać, bo były zamazane. Dziwne... Wybrałam opcje nr 1-Jej!-ucieszyłam się gdy wybuchł. Wtedy poczułam dzwięk jakby dodającego się poziomu po wykonaniu jakiegoś zadania. Strzelałam znów i znów, aż w końcu zabiliśmy potwory.
-Wracamy?-zapytałam uradowana.
-Nie. Musimy dezaktywować wieżę-odparł spokojnie Will.
-Ale gdzie ona jest!?-przeraziła się Aelita.
-Ej, właśnie...
-Jeremy!!! Jeremy!!!!!!!!!!!!!!!!-wrzeszczała różowo-włosa, a po chwili wszyscy.
-Może zabijcie mnie to go obudzę?-zaproponował Anglik.
-Okej!-odparła Pati i zaczęła w niego strzelać, a po chwili chłopak zniknął.
-Will? Halo!? Słyszysz nas? Obudziłeś Jeremiego?-posypały się pytania.
-N-n-ni-nie-d-d-do-dot-arłem-Ut-Utknął-Utknąłem-w-w-w-jak-k-k...-usłyszeliśmy niewyraźny, przerywany głas chłopaka, który nagle się urwał.
-William!-pisnęła Yumi, za co została obdarzona zazdrosnym spojrzeniem od Ul. Nawet tego nie zauważyła.
-Halo!?-zbulwersował się.
-Czego?-wkurzyła się Japonka.
-No jak to? Masz mnie kompletnie gdzieś!-odkrzyknął Niemiec.
-Jesteś beznadziejny...
-Bo co!?-wrzasnął-Bo nie jestem Williamem!?
-Co!? Ty jesteś o niego zazdrosny! Wstydziłbyś się! Biedny, gdzieś utknął, a ty myślisz tylko o sobie! Z nami koniec!-stwierdziła, odwróciła się i zaczęła odchodzić.
-I bardzo dobrze! Idź do swojego chłoptasia! Jesteście żałośni!-nie dał za wygraną Ul.
-Raczej ty! Naoglądałeś się za dużo seriali i wykorzystujesz z nich teksty, nawet nie pomyśląc! Jak mam do niego pójść jak gdzieś utknął!? Ale uwierz, że poszłabym do niego! Żałuję, że z tobą byłam! Że w ogóle Cię znam!-to był cios poniżej pasa. Ulrich podszedł do skarpy i...
-----------
Hej!
Po dłuższym czasie jest rozdział. Już wiecie dlaczego tak późno, więc nie piszę jeszcze raz. Miałbyć dłuższy, ale postanowiłam przerwać w tym momencie. Mam wielką wenę, bo długo nie pisałam i może next będzie nawet jutro. Będę miała dużo czasu podczas ok. 5 godzinnej podróży (hurra, jak ja to kocham <3), ale niczego nie obiecuję. Domyślacie się co zrobi Ulrich? Piszcie w komentach!
Pozdrowienia dla Was <3
Jula
Ps. Błagam komentujcie!
środa, 29 października 2014
Sorry...
Bardzo Was przepraszam, że nic nie wstawiam, ale mam problemy z bloggerem. Najczęściej na nim piszę, a on nie działa. :( Niestety aktualnie nie mam neta w telefonie i nie mogę z nim nic zrobić D; Laptopa rzadko mam czas włączyć, a jak już to nie na tyle, abym zdążyła napisać, więc cóż... Wyszło jak wyszło i bardzo, bardzo, bardzo, bardzo razy nieskończoność Was za to przepraszam :( Postaram się jak najszybciej coś zrobić, ale nie piszę kiedy next, bo nwm ;(
Pozdro
Jula
poniedziałek, 22 września 2014
Rozdział 15
"Nie!!!"
(perspektywa Julii)
Jej... Jakie to dziwne... Słuchałam kłótni Aelity i Pati siedząc sobie na łóżku. One stały obok i nawet mnie nie zauważyły... Może jestem niewidzialna!? Fajnie! Nie! To nie jest fajne! Co jak już nikt mnie nie zobaczy!? Przecież nie umiem kontrrolować tym... tą... mocą? Chyba tak... Muszę sobie poradzić! Ale nie tu, spróbuję się teleportować do tego lasu. Ale jak? A tak! Chcę być w lesie obok fabryki...
-Aaa!-zaczęłam wrzeszczeć, bo co prawda znalazłam się tam gdzie chciałam, ale zaczęłam spadać z wysokości 10 m na jakieś drzewo-Pomocy!-Szkoda, że zamiast tych mocy nie umiem latać!
I nagle...
-O Boże...-załamałam się gdy na moich plecach wyrosły skrzydła-Co ja takiego zrobiłam...? Aaa!-zapomniałam, że spadam-Jak ja mam tego używać!?-pomachałam skrzydłami, które wyglądały jak u ptaka i były całe czarne. Machałam, machałam i machała, aż w końcu uniosłam się 3 cm w góre. Jej...
-Ygh...-stęknęłam-Jeszcze trochę... Yyy... Jest!-wrzasnęłam szczęśliwa i wylądowałam (czyt. prawie się zabiłam o ziemie). Usiadłam pod drzewem i zaczęłam rozmyślać. Po 1. chciałam, żeby skrzydła zniknęły, a po 2. dowiedzieć się o co tu chodzi. Po 15 min postanowiłam przyjrzeć się dokładnie swojemu wyglądowi. Może od czasu wizyty w fabryce coś się zmieniło. Wyjęłam z kieszeni telefon i obejrzałam twarz. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Może ręce...
-Co to jest?-zapytałam samą siebie, bo zobaczyłam na mojej lewej ręce czarną bransoletkę. Miała ok. 2 cm szerokości, a na niej była wypukła roślina przypominająca bluszcz i małe, fioletowe kryształki.
-Wow...-wydusiłam z siebie. Ale skąd ona się tu wzieła? Nigdy wczaśniej jej nie widziałam. Chociaż...
-Tak!-znów krzyknęłam, bo przypomniało mi się coś. W Polsce, na lotnisku czekając na samolot strasznie mi się nudziło, więc oglądałam sobie wystawy sklepików. Tam była taka bransoletka... O matko... Czyli tak mogę być niewidzialna, mogę się teleportować, umiem latać i mam bransoletkę, która... Co ona właściwie robi? Hmmm... Może robi to co chcę? Ooo... To by było fajne... No to próbujemy... Chcę mieć snicersa!
-Jejku!-zapiszczałam gdy dostałam batona-Ale super!!!-i od tańczyłam taniec radości xd. A później stwierdziłam, że poćwiczę latanie, bo coś mi nie idzie... Po jakiś 2 godzinach kapnęłam się, że ominęłam obiad, a jest już 16:00. A ja-wielki żarłok nie wiem jak to przeżyłam, ale w każdym razie teraz umierałam z głodu, więc "wyczarowałam" sobie stół, krzesło, spagetti i tymbark. Mniam... Po obiedzie poleciałam (szło mi już lepiej, ale i tak ciągle skręcałam w lewo, w prawo i znów w lewo. Naszczęście byłam niewidzialna, więc nikt tego nie widział. Uff... Wylądowałam przed szkołą wśród drzew i pomyślałam, żebym stała się widzialna i żeby moje skrzydła zniknęły. Weszłam do budynku i udałam się do pokoju. Dziewczyn nie było, więc postanowiłam posłuchać muzyki...
(perspektywa Odd'a)
Leżałem sobie na łóżku i odrabiałem fizykę (czyt. próbowałem zrobić coś niewykonalnego), a Ulrich siedział nad matmą, gdy nagle do pokoju wpadł Jeremi.
-Natychmiast do mojego pokoju!-wrzasnął na wejściu.
-Spokojnie, Eins...-zacząłem.
-Szybko!
-Ale o co chodzi?-zapytał Ulrich-Sprawa życia i śmierci?
-Można tak powiedzieć. Chodzi o Aelitę...
-To wszystko wyjaśnia...-powiedziałem, a Jeremi się wkurzył-Ale mamy jeszcze lekcje do...
-Chodźcie już!-pośpieszył nas okularnik-Pomogę Wam... Ale później...-i wyszliśmy z pokoju.
-No hej...-powitałem Yumi, Pati i Aelitę. Wszystkie były smutne. Pod ścianą stał William-To o co chodzi?
(perspektywa Patrycji)
-No...-zaczęłam.
-Więc...-dodała Yumi spoglądając na różowowłosą-Aelita...
-Chce nam coś powiedzieć...-dokończyłam.
-Słuchamy...-odparł Odd.
-No więc... Jaaa... No... Tak... Jakby... Ten...-jąkała się-Ja... Będę... muszę... Przep... Przepro... Nie będę już... Mieszkała w in... ternacie...-skończyła, a nam wszystkim (jak to mawia mój wujek :)) cygara z ryja powypadały, nie licząc Odd'a.
-Alelele...-zacząła Japonka.
-No i co z tego?-jak gdyby nigdy nic zapytał Włoch.
-Odd!-skarciłam go.
-No co?-odparł-Przecież Yumi też mieszka poza szkołą... Nierozumiem...
-Bbb... bo... ja... No... Wyjeżdżam... Do... dddo... Do Anglii...-wydukała Aelita.
-Co!?-wrzasnęłam, Jeremy zemdlał, Yumi go złapała, Ulrich się obraził, a William i Odd zaczęli rozpaczać.
-Nie!!!-wrzeszczeliśmy, a okularnik leżał na podłodze.
Aelita zaczęła płakać i poszła do pokoju. Po chwili zaczęliśmy się naradzać co zrobić.
Po 3 godzinach wróciłam do pokoju. Nic nie ustaliliśmy.
-Hej...-smutno powitałam Julie słuchającą muzyki.
-Co jest?-zapytała zdejmując słuchawki.
-Aelita wyjeżdża...-odparłam i sie rozryczałam.
-O jej...-odparła Polka-To smutne...-i mnie przytuliła. Mimo, że nie zna różowowłosej i nie wie o Lyoko, to wiedziała ile dla mnie znaczy ta dziewczyna.
-Dzięki... Już mi lepiej-wyszeptałam-Musimy coś wymyślić, aby ją zatrzymać...
Po chwili do pokoju wpadł Jeremi.
-Pati, chodz szybko!-wrzasnął.
-Okej...-odparłam-Widzimy się za godzinę na próbie.
-Do zobaczenia!-odpowiedziała Julia.
(perspektywa Julii)
I wyszli... Znów zostałam sama. Położyłam się na łóżku i zachciało mi się spać, więc ustawiłam budzik. Po chwili zasnęłam...
Pojawiłam się w jakimś dziwnym świecie. Jakby w innym wymiarze. Wszystko było dziwne.
-Julia! Julia, chodź!-usłyszałam głos i poszłam za nim.
Biegłam do niego, aż zobaczyłam chłopaka. Miał ok. 15 lat, czarne włosy i bardzo ciemne, prawie czarne oczy. Ubrany był w ciemno szare jeansy i ciemny T-shirt z dziwnym czarwonym znakiem.
-Witaj-powiedział-Jestem Evil*. Pomyśl co tylko chcesz dostać...-niebyłam w stanie nic powiedzieć, ale wyobraziłam sobie hamburgera. No co? Wtedy fastood pojawił się w mojej ręce. Już chciałam go zjeść gdy nagle wszystko zaczęło znikać. No tak... Jak zwykle... Usłyszałam tylko:
-Idź do fabryki, bo...-resztę zagłusz dźwięk budzika.
-Szlag by to trafił...-wstałam, lekko się ogarnęłam i na próbę poloneza.
Gdy dotarłam na salę gimnastyczną wszyscy już byli. Stanęłam obok przeszczęśliwego Willa, który chyba chciał się przywitać, ale nic z siebie nie wydusił. Ech, ci chłopacy...
-Hej!-powiedziali Odd, Aelita, Ul, Jeremi i Patrycja. Po 5 minutach przyszedł Delmas i zaczął coś tam gadać. Później przyszła jakaś 60 letnia, drąca się pani, która miała nas uczyć tańczyć poloneza. W ogóle jej nie słuchałam, bo ja i Pati już kiedyś tańczyłyśmy. Nie mogłam zapomnienieć o tym chłopaku. Tylko jak on miał na imię... Hmmm...
-Dziewczyny, prawa noga!-wrzasnęła piskliwym głosikiem pani-Nie ty, chłopcze! Tak, do ciebie mówię, ty z fioletowym paskiem na włosach-dziewczyny zachichotały, a chłopacy ledwo powstrzymali się od śmiechu-Jak tak można. Za moich czasów to... Ale do rzeczy! Tańczymy!
Znów się zamyśliłam. O co mogło chodzić z tą fabryką? Pójść czy nie pójść? Hmmm... Bo przecież... Chodziaż nie... Co by tu zrobić? I tak gdybałam, myślałam i się zastanawiałam, gdy nagle przez okna zaczęła wlawać się woda. Wszyscy zaczęli krzyczeć i uciekać.
-Tylko spokojnie! Niech nikt nie wychodzi!-próbował ratować sytuację Delmas, chociaż sam był zdenerwowany. Ja stałam w środku tej bieganiny obok Williama i nie wiedziałam co mam robić. Nie należałam do osób bojących się i panikujących.
-Will...-usłyszałam szept chyba Yumi i mój partner do poloneza gdzieś wsiąkł. Wtedy zobaczyłam wszystkich (całą paczkę) wychodzącą z sali. Pognałam do nich, ale po drodze zatrzymał mnie dyrektor.
-A ty gdzie, młoda damo?-zapytał, a ja pomyślałam o moście do fabryki i tam się pojawiłam.
-Ojć...-szepnęłam-Co on se pomyśli? Trudno...
I weszłam do środka. Właściwie nie wiem czemu, ale tu działy się różne dziwne rzeczy. Trafiłam do sali z tym komputerem i usiadłam na fotelu. Trochę postukałam w klawiaturę i gotowe-rozległ się głos:
-No, no, no. Widzę, że mamy nowego geniusza komputerowego... Ale do rzeczy-Jestem Xana i każe ci iść do skanerów, bo jak nie to porzałujesz!
-Ale jak to nowego?-zapytałam.
-Co?
-No geniusza!
-Aaa... Nieważne, prywatne sprawy-odparł Xana.
-Powiedz-uparłam się.
-Nie.
-Powiedz.
-Nie.
-Tak.
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak! Co ja robię!?-wrzasnął-Kłócę się z jakimś dziecia...-i nagle urwał.
-Julia!?-krzyknął nagle ktoś za moimi plecami...
----------------------------------------
No hej!
I jest next. :) Mam nadzieję, że fajny. Błagam komentujcie u mnie i u Patuni, bo zamknę bloga!!!
Pzdr
Jula
piątek, 5 września 2014
Rozdział 14
"Fabryka"
(perspektywa Julii)
-Uwaga, uwaga!-usłyszeliśmy głos Delmas'a-Mam dwa komunikaty. 1.Z radością informuję, że do naszej szkoły dołączyli dwaj nowi uczniowie z Polski-Julia Ostrowska i Damian Staszczak. Proszę ich o zgłoszenie się do mojego gabinetu. A druga informacja: W piątek za tydzień (teraz jest poniedziałek) odbędzie się przedświąteczny bal. Będziecie na nim tańczyli poloneza dlatego codziennie o 17.30 odbywać się będą obowiązkowe próby.-wszyscy wrzasnęli "Nie!!!"-Cisza!!! Bal będzie o godzinie 16.00. A i macie podzielić się w pary, a jak nie to zostaniecie przydzieleni losowo. To wszystko.-i odszedł.
-Próby! Codziennie!-oburzyła się Aelita.
-Jak by lekcji było mało!-dodał Ul.
-A ja? Co mam powiedzieć!?-krzyknęła Yumi.
-Racja... Ty masz najgorzej...-powiedziała Pati.
Szturchnęłam Damiana, a on zrozumiał i powiedział:
-Idziemy z Julią do tego gabinetu...
-Tylko nie wiemy gdzie on jest...-dodałam.
-Ja Was zaprowadzę!!!-wrzasnął Will i szybko wstał od stołu.
-Ok-odparliśmy i poszliśmy.
-To tu!-powiedział brunet i wskazał na uchylone drzwi.
-Ty pierwszy!-powiedziałam i wepchnęłam Damiana do środka. Nawet nie zdążył zaprotestować. :-D
-Ju...lia?-zaczął Will.
-O co chodzi?-zapytałam.
-Czyyy... Ppp... poszłłłaaa...-jąkał się.
-Pewnie, że tak!-odpowiedziałam oszczędzając mu męk i uśmiechnęłam się.
-Dzięki...-wyszeptał i zarumienił się.
-Teraz ty masz iść!-powiedział Polak wychodząc zza drzwi-Idę szukać pokoju...
-A jaki masz numer?-zapytał.
-Yyy... Chyba... 3...-więcej nie usłyszałam, bo weszłam do Delmas'a.
-Ty jesteś Julia, tak?-nie jestem tym Polakiem co był tu przed chwilą!.
-Tak-odpowiedziałam.
-Ach tak... No więc...-zaczął-Nie ma już za wiele wolnych pokoi, więc musisz zamieszkać z kimś. To ci obojętne, czy masz kogoś z kim byś chciała?
-Yyy... Właściwie... Chciałabym z Patrycją i Aelitą, mogę?
-Tak. Akurat mieszkają we dwie w pokoju 3 osobowym. Tutaj masz klucz i plan lekcji. Od jutra je zaczynasz. Będziecie razem w klasie. A! I pamiętaj o próbach poloneza.
-Tak, oczywiście... Dziękuję-odparłam i wyszłam na korytarz.
Postanowiłam pójść do pokoju i się rozpakować. Ruszyłam w poszukiwaniu pokoju nr xxx (nie pamiętam :)). Po 20 min błądzenia w końcu trafiłam i weszłam do środka.
-O nie...-jęknęłam widząc "wolne" łóżko dla mnie, bo leżała na nim cała sterta rzeczy Pati i Aelity. No cóż... Postawiłam dużą walizkę i dwie torby (zawsze brałam dużo rzeczy :D) przy ścianie i zwaliłam wszystko na podłogę. Będą miały sprzątanie...
Gdy po dwóch godzinach skończyłam stwierdziłam, że jest dopiero 10:34 i mam prawie 3 godziny do obiadu...
-Co by tu porobić?-zaczęłam głośno myśleć-Hmmm... Już wiem! Pójdę na spacer...-i wyszłam z pokoju.
Poszłam w stronę jakiegoś lasu i brzegiem rzeki dotarłam do fabryki. Już miałam wracać gdy...
-Cccooo to jjjest...?-zapytałam samą siebie gdy zauważyłam nad tym budynkiem kruczo czarne chmury, a wszędzie wkoło niebo było jasnoniebieskie i pokryte białymi chmurkami.-Dziwne... Pójdę to sprawdzić...-i weszłam na most, później do fabryki. Długo po niej łaziłam w górę i w dół, aż winda zawiozła mnie do dziwnego pomieszczenia. Na środku stał ogromny... komputer? W każdym razie jakaś maszyna... Przd nią stal fotel. Usiadłam na nim, a wtedy na ekranie wyświetlił się napis:
"WITAJ JULIA! WRESZCIE JESTEŚ. ZJEDŹ WINDĄ NIŻEJ I WEJDŹ DO SKANERA.
-Allleee...?-zaczęłam.
-W tej chwili wykonaj!!!-wrzasnął jakiś głos, jakby z głośnika. Szybko pobiegłam do windy.
-Chcę być w szkole!!! Po co tu przychodziłam!?-wrzasnęłam i nagle...
-Jjj...-powiedziałam bezgłośnie. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Siedziałam na moim łóżku w pokoju, a tyłem do mnie stała Aelita i kończyła rozmowę przez telefon. O nie!!! Co teraz!? Jak mnie zobaczy to... to... (no wiecie o co chodzi :)) Schowam się! Nie... Wyjdę szybko z pokoju! Nie... (Aelita kończy) Nie!!! Jak ja bym chciała być teraz niewidzialna!
(perspektywa Patrycji)
-Hej, Aelita!-powitałam dziewczynę, wchodząc do pokoju-Czemu nie było Cię na francuzkim?
-Moja bardzo daleka ciotka dzwoniła i powiedziała, że ma jakąś ważną sprawę-powiedziała przerażona i zaskoczona.
-Przecież ty nie masz rodziny...-zaczęłam.
-Też tak myślałam!-wybuchła-Ale okazuje się, że się myliłam!-i zaczęła płakać.
-A-aeli...
-Zostaw mnie samą...
-Ale...
-Chcę być sama...
-Ale nie...
-Zostaw mnie...
-Ale Aelita!
-Wyjdź!!!!!-wrzasnęła. Takiej jej nie znałam.
-Okej-poddałam się-Ale jak...
-Wynocha!!!
-------------------------------------
Hejka!!!
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo razy nieskończoność nic nie wstawiałam, więc bardzo, bardzo, bardzo, bardzo razy nieskończoność Was przepraszam. Zaczął się rok szkolny i mam mniej czasu na pisanie, ale bedę (mam nadzieję) wstawiała rozdziały co tydzień i będą takie jak ten (dosyć długie), bo czerpię inspirację ze szkoły :)
Pozdro
Jula xoxo
PS. Zapraszam na z-pamietnika-ksiazkoholika.blogspot.com