Translate

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 17

"Rozstania, wewnętrzne wojny i Elita"
-Ulrich!!!-wrzasnęli wszyscy i zaczęliśmy biec w stronę skarpy.
-Nie rób tego!-krzyknął Odd. Do Niemca zostało jeszcze jakieś 10m-Ul!-8m, 6m, 5 i... skoczył... Skoczył!? Skoczył!!!-Aaa!!!-rozryczał się Włoch.
-Ulrich!-krzyknęł Aelita i skoczyła w dół. Rozpostarła skrzydła i zaczęła gonić szatyna.
-Nie!!!-wrzeszczał i ryczał blondyn na kolanach Pati. Ona też płakała. Ja stałam bezradnie patrzac w dół na dziewczynę i chłopaka.
-Aelita!-pisnęłam. Niemiec wpadł do morza, a dziewczyna tak się rozpędziła, że prawie poszła w jego ślady. To coś przyciągało ją do siebie-Nie!
-Co się dzieje!?-poderwała się Polka tak, że Odd z całej siły walnął się w głowę, ale się tym nie przejął i kontynuował to co robił (Patunia, pamiętasz pieewszą pomoc xd).
-Aaaeliii...-niedokończyłam tylko skoczyłam w przepaść.
-Jula!!!-usłyszałam za sobą głos Pati-Co robisz!?-sama nie wiem. Może to dlatego, że nie mogę patrzeć jak komuś dzieje się krzywda. Dziwna jestem... Czasami przechodzę obojętnie obok ludzi, a czasem muszę im pomóc. Ej, chwila! Przecież spadam! Chcę latać! Latać! Moje skrzydła!!! Już prawie wpadłam do... tego czegoś, jakby morza, ale na szczęście na moich plecach pojawił się obiekt moich tymczasowych marzeń. Przeleciałam (ok. 5m nad "wodą", a Aelita była ze 2m) nad morzem i złapałam różowo-włosą. Ciągnęłam i ciągnęłam, a po chwili stałam już na ziemi. Wszyscy byli załamani. Co się dziwić? Perspektywa spędzenia w Lyoko nawet kilku godzin (oczywiście z potworami), z Williamem, który utknął w jakimś miedzyświecie czy czymś, Yumi, która błąka się gdzieś po wirtualnej krainie, Jeremim, który wpółżywy, załamany przez wyjazd Aelity, śpi na super-kompiterze i zapewne coś powciskał i brunet utknął oraz Ulem (jak to wygląda!? xD), który... No właśnie...
-Co się dzieje gdy ktoś wpadnie do... yyy... no...?-zapytałam cicho i wskazałam na skarpę.
-Do morza cyfrowego. Tak jak w np. wypadku samochodowym... ginie-głos jej się załamał, a po policzku spłynęło kilka łez...

(perspektywa Williama)
Kurwa co to ma być!? Jak ja się to dostałem!? Normalnie zabiję tego Jeremiego! To po pierwsze. A po drugie... Ech, no właśnie... Ja słyszę co oni robią i mówią, ale oni mnie nie. Czyli słyszałem wszystko. Yumi zerwała z Ulrichem... Fajnie, tyle czasu czekasz aż dziewczyna zwróci na ciebie uwagę, a gdy zakochasz się w innej i robisz z siebie idiotę gdy ją widzisz mimo, że tego nie chcesz, ta pierwsza, wcześniej idealna, o której śniłeś mówi do swojego chłopaka, że wolała by przyjść do ciebie, to normalnie tak się wkurwiasz jak nigdy! (Ale długie zdanie :D) A w dodatku jesteś rozdarty... Dobra, przyznaje się. Po raz pierwszy w życiu zakochałem się w Yumi. (Teraz historia Willa, nwm czy coś było o jego przeszłości, ale trudno u mnie najwyżej będzie inaczej). Oczywiście wcześniej miałem kilka dziewczyn... Okej, okej, moje kilka to z 50. Chodziłem nawet z paroma naraz. Nie obchodziły mnie ich uczucia czy cokolwiek innego, a tylko dobra zabawa. Teraz dorosłem, gdy zobaczyłem Yumi. Wszystko Zakochałem się, ale... No właśnie, jakie "ale"? (powtórzenie) Każdy ma takie swoje "ale". Może być małe lub duże, ważne lub nieważne, bezznaczenia lub ze znaczeniem. Każde jest inne. Moim "ale" jest Julia. W dodatku jest dużym, ważnym i znaczącym. I co mam zrobić? Kocham obydwie. Chyba kocham. Właściwie to nie wiem. Do tej pory tym uczuciem darzyłem tylko moją matkę i siostrę-Roxane. Nikogo więcej. Ojciec nas zostawił, dlatego miałem ciężkie dzieciństwo. Może dlatego stałem się taki bezuczuciowy. Nic oprócz matki i siostry mnie nie obchodziło. Nikt...
-Yumi...-podpowiada moje serce, ale zaraz to od siebie odganiam.
-Wybrała tego dzieciaka...-dodaje podświadomość.
-Którą kochasz na prawdę?-pytają razem. No fajnie... Nie mam pojęcia. Może obydwie? W końcu za Japonką uganiałem się od kąd tu przyjechałem, a Julię dopiero poznałem. Może to tylko zauroczenie? Ale ona jest taka... taka... Brak słów. Dlatego jak ją widzę nie potrafię powiedzieć nic sensownego. Przy Yumi tak nie było. I co mam zrobić? Teraz przynajmniej mam czas pomyśleć...

(perspektywa Yumi)
Co ja narobiłam!? Przecież go kocham!
-A może nie?-pyta podświadomość. Zamknij się! To był mój chłopak.
-Ale cię wkurzał-przypomina. Bo był zazdrosny! A to oznacza, że mnie kochał i bał się, że mnie straci.
-To oznacza, że ty go nie kochałaś, bo go rzuciłaś-ale to nie tak!
-A jak?-zaczynasz mnie wkurwiać.
-Ty mnie też-stwierdza. Chwila! Od kiedy to mój umysł tak mówi!
-Ja nie jestem twoją podświadomością. Jestem Elita-siostra Aelity i Evila(mam zgodę od Patuni)-teraz dopiero zauważam dziewczynę stojącą przede mną. Miała kruczo-czarne włosy do pasa i grzywkę, czarny T-shirt przylegający do jej szczupłego ciała, krótkie, skórzane szorty i kozaki tego samego koloru, sięgające do połowy ud. Przez dłuższą chwilę stałam i gapiłam się na nią z otwartą buzią.
-Wsztstko, okej?-zapytała.
-Yyy... no...-wyjąkałam. Ogarnij się!-Yumi-podałam rękę dziewczynie, ale ona nie odwzajemniła gestu. Spojrzałam na nią zaskoczona.
-A tak! Przecież wy nic nie wiecie!-przypomniała sobie-Wiem kim jesteś. Razem z Evilem obserwujemy was od jakiegoś czasu. Postanowiliśmy w końcu się ujawnić i ostrzec was, a przy okazji uwolnić się i matkę.
-C-c-co?-spytałam zdziwiona-Jaki Evil? Od czeg się uwolnić? Przed czym ostrzec? Co tu robicie? Kim w ogóle jesteś?
-O boże... No dobra, nie jestem za dobra w tłumaczeniu i chyba zaczęłam od końca-zakłopotana wbiła wzrok w ziemię-Ale cóż. Chodź usiądziemy i wszystko ci wyjaśnię-nic nie mówiąc skierowałam się za czarnowłosą w kierunku skały, pod którą siadłyśmy. Oparła się plecami o nią plecami i zaczęła:
-Więc jestem Elita Anthae Elri (kojarzycie imię?) Amerla von Nerven Ahari (xd). W skrócie Elita Ahari, bo to nazwisko bardziej mi się podoba. Jestem córką Xerona Aferla (to imiona, teraz nazwiska) Nervena Ahari, znanego wam jako Xana.
-Co!?
-Nie przerywaj, bo mnie dekoncentrujesz, a poza tym nie mamy wiele czasu. Moja mama to Anthae Hopper siostra Anthei-matki Aelity. W każdym razie ojciec porwał ją (rodzicielkę Elity) i zmusił do małżeństwa. Pózniej wiadomo, noc poślubna i te sprawy. Po 9 miesiącach urodziłam się ja i Evil. Matka podczas ciąży próbowała uciekać, ale to się nie udawało. Gdy tylko przyszliśmy na świat ojciec uwięził ją w wirtualnym świecie, czymś jak Lyoko-Vyoco, bo znalazł sobie nową dziewczynę. Nie wiem czemu, ale wychowywał nas aż skończyliśmy 15 lat. Przez ten czas mieszkaliśmy w Roneux-państwie pomiędzy Niemcami a Francją (trochę ściągnięte z Darów Anioła).
-Ale przecież tam nie ma żadnego kraju. No chyba, że kawałek Szwa...-przerwałam.
-Jest. Tylko, że chroniony jakąś mocą. Działa to tak, że gdy zbliżysz się do granicy będąc we Francji teleportujesz się do przeciwległej granicy. Nawet nic nie czuć-uśmiechnęła się-No więc mieszkaliśmy w ogromnym pałacu, bo nasz ojciec był królem. Mieliśmy wszystko co tylko chcieliśmy, ale nie byliśmy rozpuszczeni. Xeron się nami nie przejmował. Ciągle bawił się kobietami, a one mu ulegały. Pewnie dlatego, że wszystkie były głupie. Oprócz naszej matki, ale ją zmusił. Praktycznie co roku miał nową żone, czyli znałam 12. Była Rea, Pelea, Ormia, Ravie, Salophe, Lydya, Destalia, Anthea, Remana, Liria, Persilia i Pelope.
-Anthea!?-krzyknęłam.
-No. Moja ciotka, siostra mamy. Były do siebie bardzo podobne, tylko jedna miała różowe włosy, a druga czarno-granarowe.
-Ale przecież to matka Aelity-odparłam-Jak ona...
-Oj tam. Była młoda i głupia. Później dojrzała, znalazła nowego faceta i urodziła córkę. Niestety zabili ją... Ale tą historię znacie. Xana to zrobił w zemście, bo ją kochał najbardziej. Ale cóż... Wracając do naszego dzieciństwa, miał dużo dzieci, które pooddawał do różnych domów dziecka na każdym kontynencie. Dla mnie i Evila "nie starczyło" kontynentów, więc uwięził nas w Ryoko. Przez te 12 lat zajmowała się nami Lisay-służąca. Była taka cudowna. Uczyła nas pisać, czytać, jeździć na rowerze itp. Niestety przez 3 lata widziałam tylko Evila.
-Teraz macie 15 lat?
-Yhm... Jakoś udało mi się tu dostać, bo przejście było akurat otwarte, a Evi... Co jest?-przerwała widząc moją przerażoną minę.
-Z-z-za t-t-to-b-b-bą...-wyjąkąłam. Za nią stał...

------------------------------------------

Hej! Jest rozdział dopiero teraz, bo chciałam skończyć w tym momencie. Co tu dużo mówić? :D Komentujcie!
Jula

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 16

-Yyy... No hej...-wydukałam, gdy zobaczyłam nowych przyjaciół (no i Pati) i zaczęłam wgapiać się w podłogę.
-Co ty tu robisz!?-krzyknął Odd.
-Nnno... Ja ten... Tego... yyy... No...-zaczęłam się jąkać.
-Czy ja o czymś nie wiem?-zapytała Polka.
-No... tak jakby...
-Okej... A z kim gadałaś?
-Wydawało wam się!-wrzasnęłam szybko, co wyglądało trochę dziwnie.
-Nie prawda!-oburzył się Włoch-Ja dobrze słyszałem!-i obraził się jak małe dziecko.
-Odd ma rację... Słyszeliśmy ciebie i jakiegoś... faceta?-powiedziała Yumi.
-Ha, widzisz! Ja mam rację! Jestem the best!!!-zaczął drzeć się Odd-Kto jest najlep...!?
-Ogarnij się!-przerwała mu Pati.
-Ale...
-Odd!!!
-Oj, dobra...-zrezygnował, usiadł pod ścianą i zaczął bawić się sznurówką. Jak dziecko...
-To z kim gadałaś?-odezwał się Ul.
-Mówię, że z nikim! Wydawało wam się! Trafiłam tu przez przypadek, bo się zgubiłam i...
-Kłamiesz... Przecież wiem. Powiedz nam...-rozkazała blondynka.
-Ale...
-Nie zaczynaj jak Odd-zagroziła Japonka-No mów.
-Pomyślicie, że zwariowałam...-odparłam zrezygnowana.
-Oj, uwierz, że nie...
-Akurat!-nie uwierzyłam, ale poddałam się i zaczęłam-To wszystko zaczęło się od snu...-gdy skończyłam, podniosłam na nich wzrok (gapiłam się w podłogę), ale o dziwo nie śmiali się tylko wymieniali ze sobą dziwne, znaczące spojrzenia i raz, po raz ktoś coś szeptał.
-Yghm!-odchrząknęłam-Ja tu stoję i jakby czekam aż skończycie sobie szeptać. Nikt was nie nauczył, że w towarzystwie tak się nie robi?
-Mówisz jak moja sąsiadka-stwierdził Odd i zaczął ją naśladować-Nikt cie nie nauczył, że mówi się DZIEŃ DOBRY!!!!! Ty hultaju, ty!!!-i wszyscy wybuchli śmiechem.
-No dzięki, że tak o mnie myślisz...-udałam, że się obrażam.
-Ojej... Nie płacz, dziewczynko...-powiedział Włoch i mnie przytulił.
-Czy o czymś nie zapomniałeś?-surowo zapytała Patrycja i ledwo postrzymała się od śmiechu.
-Yyy...-chwile się zastanawiał za co Polka dała mu w łeb-No wiesz!?
-No dobra, ale powiedzcie mi w końcu o co chodzi-rozkazałam.
-Okej... Więc...-zaczęła całą historię. Wszyscy jej pomagali-Aelita i Jeremy dopełniali wszystko trochę naukowo, a trochę żeby miało sens, Yumi i William gestykulowali, a fioletowy chłopak razem z Ulrichem demonstrowali wszystko tarzając się po ziemi i krzycząc jak małpy.
-Wow...-zdołałam wydusić.
-No widzisz? I kto tu myśli, że ktoś zwariował?-zażartowała Japonka.
-Dobra, dobra... My tu gadu, gadu, a Xana atakuje. Co jak zalał całą szkołę?-Jeremy starał się nie panikować i chynba chciał być zabawny, ale coś mu nie wyszło-Sissi, Herve i Nicolas są pewnie na fali! Kapujecie? Ha, ha! Ja nie mogę!
-Yyy... To może chodźmy do skanerów...-zaproponowała zmieszana Pati.
-A ja też...?-zapytałam nieśmiało.
-Jasne, chodź!-odparł Will. Gdy wysiedliśmy z windy powiedział mi co mam robić. Najpierw do kolumn weszli: Aelita, Odd i Pati. Po chwili ja. Anglik i Niemiec postanowili poczekać, aż ja się zwirtualizuję. Podniosłam się do góry i poczułam jakbym rozczepiała się na miliardy kawałków.
-Na co ja się zgodziłam!? Zginę!!!!!-tak się drąc i machając rękami jak ptak pojawiłam się w jakimś świecie i spadłam na ziemię, a wszyscy tu zebrani zaczęli się śmiać. Chwila! Głos Jeremiego!? Z przestrzeni.
-Zamknij tą buzię, bo ci mucha wleci!-stwierdził Odd.
-Przecież w Lyoko nie ma zwierząt! Chyba, że liczyć potwory...-odparła Aelita.
-I Odd'a!-dodała Pati i znów się śmialiśmy, a Włoch się obraził.
-Phi! Wypraszam sobie!-powiedział chłopak-Julia też wygląda jak kot!-i dopiero teraz spojrzałam na siebie. Miałam na nogach szare kozaki do kolan, czarne leginsy, sukienkę w panterkę (białą) i kudładą narzutkę, a włosy zebrane w warkocz na bok. Ej! Chwila! C-c-co t-t-to jest!? Czy ja mam uszy!?
-Nie macaj się po głowie, bo to dziwnie wygląda. Zjawi się William i się odkocha-stwierdził fioletowy (będę tak nazywać Odd'a), a ja pokazałam mu język.
-Wal się. Zresztą ty też byś tak robił jak byś odkrył, że masz uszy jak... Yyy... Pantera?-skwitowałam.
-Nie chcę cię martwić, ale masz ogon...-powiedział Aelita.
-Że co!?-wrzasnęłam-Że ja mam ogon!? Spokojnie... Tylko spokojnie...
-Nie ja jeden wyglądam jak debil!-zaczął krzyczeć blondyn-Łi ar de czempions!!!
-Czy ty coś sugerujesz?-zapytałam-Bo wiesz, że nie lubię jak ktoś...
-Nie, nie!-zaprzeczył szybko-Wyglądasz ślicznie! Pięknie! Najpiękniej!-mrugnęłam porozumiewawczo do blondynki.
-Oddzie!!!-skarciła chłopaka Pati-Jak ci nie wstyd? Masz dziewczynę! W dodatku piękną, mądrą, idealną, cierpliwą, cudowną i...
-I skromną!-dodałam-Jak możesz!? Nie dość, że twierdzisz, że wyglądam jak debil, to jeszcze prawisz mi komplementy przy swojej dziewczynie!-udałam surową, ale pochwili zaczęłam się śmiać, a ze mną inni.
-Wow-powiedział Ulrich jak mnie zobaczył za co dostał łokcia od Yumi.
-Pięknie wyg...-zaczął Will.
-Weście już przestańcie, bo wkurzcie mnie!-rozkazałam-To co mam robić?
-Ej, właśnie. Gdzie potwo...?-zaczęła Aelita i została czymś trafiona.
-A!-pisnęłam, ale zaraz zakryłam usta dłonią-C-c-co t-t-to?
-To kra... To ze 20 krabów!-wrzasnął Ul.
-Jeremy!-przeraziła się różowo-włosa-Halo!!!
-Pewnie zasnął, bo wczoraj całą noc ryczał, odjeżdżasz...-odparł Włoch.
-Ale skąd t... Co ja mam robić!?!?!?-spanikowałam, gdy jakiś pocisk przeleciał tuż obok mnie.
-Na pewno się nie drzeć, tylko walczyć!-odparł Odd.
-No dzięki...-mruknęłam i zaczęłam gapić się na innych. Każdy miał jakąś inną moc czy coś. Co mam zrobić? Skupmy się... Hmmm...
-Jest!-wrzasnęłam uradowana gdy strzeliłamw ziemie... śnieżką-Co? Ale żal... Trudno...-postanowiłam walczyć i pomóc innym. Strzeliłam kulką w kraba, i nagle zamarzł. Poczułam, że mogę nim kontrolować. Jak w grze komputerowej. Mogłam wybrać opcje: śmierć i strzelić w.... Były jeszcze inne, ale na szarym tle, jakby zablokowane. Nie mogłam ich przeczytać, bo były zamazane. Dziwne... Wybrałam opcje nr 1-Jej!-ucieszyłam się gdy wybuchł. Wtedy poczułam dzwięk jakby dodającego się poziomu po wykonaniu jakiegoś zadania. Strzelałam znów i znów, aż w końcu zabiliśmy potwory.
-Wracamy?-zapytałam uradowana.
-Nie. Musimy dezaktywować wieżę-odparł spokojnie Will.
-Ale gdzie ona jest!?-przeraziła się Aelita.
-Ej, właśnie...
-Jeremy!!! Jeremy!!!!!!!!!!!!!!!!-wrzeszczała różowo-włosa, a po chwili wszyscy.
-Może zabijcie mnie to go obudzę?-zaproponował Anglik.
-Okej!-odparła Pati i zaczęła w niego strzelać, a po chwili chłopak zniknął.
-Will? Halo!? Słyszysz nas? Obudziłeś Jeremiego?-posypały się pytania.
-N-n-ni-nie-d-d-do-dot-arłem-Ut-Utknął-Utknąłem-w-w-w-jak-k-k...-usłyszeliśmy niewyraźny, przerywany głas chłopaka, który nagle się urwał.
-William!-pisnęła Yumi, za co została obdarzona zazdrosnym spojrzeniem od Ul. Nawet tego nie zauważyła.
-Halo!?-zbulwersował się.
-Czego?-wkurzyła się Japonka.
-No jak to? Masz mnie kompletnie gdzieś!-odkrzyknął Niemiec.
-Jesteś beznadziejny...
-Bo co!?-wrzasnął-Bo nie jestem Williamem!?
-Co!? Ty jesteś o niego zazdrosny! Wstydziłbyś się! Biedny, gdzieś utknął, a ty myślisz tylko o sobie! Z nami koniec!-stwierdziła, odwróciła się i zaczęła odchodzić.
-I bardzo dobrze! Idź do swojego chłoptasia! Jesteście żałośni!-nie dał za wygraną Ul.
-Raczej ty! Naoglądałeś się za dużo seriali i wykorzystujesz z nich teksty, nawet nie pomyśląc! Jak mam do niego pójść jak gdzieś utknął!? Ale uwierz, że poszłabym do niego! Żałuję, że z tobą byłam! Że w ogóle Cię znam!-to był cios poniżej pasa. Ulrich podszedł do skarpy i...

-----------

Hej!
Po dłuższym czasie jest rozdział. Już wiecie dlaczego tak późno, więc nie piszę jeszcze raz. Miałbyć dłuższy, ale postanowiłam przerwać w tym momencie. Mam wielką wenę, bo długo nie pisałam i może next będzie nawet jutro. Będę miała dużo czasu podczas ok. 5 godzinnej podróży (hurra, jak ja to kocham <3), ale niczego nie obiecuję. Domyślacie się co zrobi Ulrich? Piszcie w komentach!
Pozdrowienia dla Was <3
Jula
Ps. Błagam komentujcie!