Translate

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 13

Dedykacja dla Patuni, która ciągle dręczy mnie pytaniem się "kiedy next" :D

(perspektywa Julii)
-Dobre!-krzyknęłam rozbawiona i przybiłam piątkę z Pati.
-Idiotki...-wyszeptał Ulrich mając nadzieję, że nikt tego nie usłyszał. Na szczęście (dla niego) to była prawda.
-To może oprowadzimy was po szkole?-zaproponował William i spojrzał na nadąsanego Niemca-Ale chyba tylko ja i Pati, bo on...
-I ja!-krzyknęła biegnąca w naszą stronę jakaś różowo-włosa dziewczyna-Jestem Aelita!-dodała gdy stanęła obok mnie.
-A ja Julia!-poinformowałam ją-A to jest...
-Damian!-szybko przerwał mi chłopak i podał jej rękę-Znamy się z Pati od podstawówki i...
-I odkąd ona wyjechała do Francji nie widzieliśmy się, ale...-dodałam.
-Ale teraz my tu jes...
-Jesteśmy i będzi...-zaczęliśmy sobie przerywać.
-Będziem...
-Biędziemy...
-Chodzili do Ka...
-Kadic i bę...
-Będ...
-Będzie...
-Tak wiemy!-wrzasnęła wkurzona Pati-BĘDZIECIE...!!!
-Mieszkali w internacie!-dodałam szybko i spojrzałam  na patrzącego na mnie z wyrzutem Damiana.
-Ha! Wiedziałem, że ty będziesz pierwsza, kocha...!-krzyknął Anglik, ale nagle się opanował-Yyy... To... Too... Zna...
-To znaczy, że Williamek się zakochał!-wrzasnął jakiś blondyn z fioletowym paskiem na włosach zza pleców Pati. Że we mnie!? On!? Zakochał!?
-Odd!-krzyknęła wystraszona i zła Pati-Ty idioto! Chcesz, żebym dostała zawału!!!
-Yyy... Nie... Sorry...-wybełkotał i pocałował ją w policzek.
-Czy ja o czy...-zaczął pytanie Damian.
-To jej chłopak. Prawda?-zapytałam, a blondynka i blondyn zarumienili się.
-Tak.-odpowiedziała Aelita-A skąd wiesz?
-Ul i Will wspominali coś o tym, że ma chłopaka.
-Ul!?-wrzasnął zdruzgotany szatyn.
-Will...-wzdychnął brunet-Ach...
-No tak. Nie chce mi się gadać waszych długich imion-wyjaśniłam.
-Żenada...-stwierdził Ulrich.
-Ale gdybyś wiedział co to oznacza po polsku, domku pszczół!-powiedział Damian i wszyscy oprócz Niemca wybuchnęliśmy śmiechem, a on posłał mi pełne nienawiści spojrzenie. Ja tylko niewinnie się do niego uśmiechnęłam. Jak ja lubię go denerwować... :)
-Mieliśmy ich oprowadzić!-przypomniała Aelita.
-No tak! Idziemy!
-Nie!-wrzasnął nagle Odd-My tu gadu, gadu, a właśnie zaczyna się śniadanie!
-Cały Odd!-skwitowała różowo-włosa-Ale ok, możemy iść na stołówkę. Prawda?
-Tak, trochę zgłodniałem-stwierdził Damian-Później pokarzecie nam resztę szkoły...
Po tych słowach wszyscy ruszyliśmy na śniadanie...

* * *

(perspektywa Patrycji)
-Wie ktoś gdzie Jeremi?-zapytał Odd.
-Kto to?-zaciekawił się ciemny blondyn (Damian)-Wasz kumpel?
-Mhm...-mruknął Włoch-Ale gdzie on jest?
-Pewnie odsypia, bo wczoraj do późna opracowywał nowy program do pokonania...-zaczął Ul (spodobało mi się ta ksywka).
-Gramy w taką grę! No i w niej trzeba pokonać takiego potwora... Mixel'a-szybko odparła zakłopotana Aelita-Ciekawe z kim będziecie mieszkać...-zmieniła temat.
-Mam nadzieję, że z kimś normalnym...-powiedział Damian.
-Możesz ze mną...-zaproponował William-Delmas na pewno się zgodzi, bo Sissi znowu wygrała jakiś konkurs...
-Pewnie na bycie najbardziej...-zaczął Odd.
-Piękną! Jestem miss...!-wrzasnęła czarnowłosa. Pewnie usłyszała swoje imię i przyszla.
-Głupoty!-stwierdził Anglik.
-Ulrich, misiaczku!-"zawyła" Elizabeth-Powiedz im coś!
-Ok. Macie rację chłopaki!-powiedział "Misiaczek".
-Phi!-prychnęła Sissi i odeszła obrażona.
-Kto to?-zapytała Jula-To ta Sissi?
-Tak, to ona. Córka dyrektora szkoły-wyjaśniła Aelita-Strasznie wkurzająca. Ma na imię Elizabeth, ale jej się to nie podoba...
-Więc każe mówić na siebie Sissi-dokończyła Japonka.
-Yumi!?
-A co? Nie poznajecie?-zapytała-Jestem Yumi-zwróciła się do 2. Polaków-Ale to już wiecie. A wy? Kim jesteście?
-Też chciałbym to wiedzieć.
-Jeremi!?-wrzasnęłam przerażona-Czy wszyscy muszą mnie dziś straszyć!?
-Sorry... Ale kto to?
-To jest Julia, a to Damian-moi przyjaciele z Polski-wyjaśniłam-Będą chodzili do Kadic...
-Aaa...-odparł niezbyt wesoły. Wiedział, że będzie problem, który nazywa się Lyoko...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siemka!
Dziś taka mała niespodzianka w postaci 13 rozdziału.
Jak zwykle liczę na komentarze i pozdrawiam
Jula :)

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 12

(perspektywa Patrycji)
-Ile-zajęczał Odd-jeszc...?
-Odd!-skarciłam go-Potrzebują trochę czasu...
-Już idą!-stwierdziła Yumi.
Rzeczywiście. Zza drzew wyłonili się Aelita i Jeremi, trzymający się za ręce. Miałam ogromną ochotę przytulić moją przyjaciółkę, ale się powstrzymałam. Nie chciałam ich rozdzielać, dopiero się pogodzili...

* * *

-Nareszcie jesteśmy! To pa!-wrzasnął mój chłopak i wszedł do szkoły.
-Idę do chaty!-powiedziała Japonka- Na szczęście rodzice wyjechali, więc mnie nie opieprzą, że tak późno wracam... Do jutra!-i poszła.
-Ja... yyy... Przyjdę za chwile...-niepewnie zaczęłam-Chcę... Ch... Się przejść!
-Ok-odparł Ulrich.
-Jak będziesz wracała, uważaj na Jim' a-poradziła mi Aelita. Wiedziałam, że wyczuła, że ze mną coś jest nie tak, ale nic nie powiedziała...
-Pa!
-Pa!-odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie.
Po chwili dotarłam do parku. Właściwie sama nie wiedziałam po co to zrobiłam. Coś kazało mi tu przyjść... Nagle zauważyłam 2 osoby. Na wszelki wypadek schowałam się za drzewem. Wychyliłam się i zobaczyłam MARTYNĘ!!! W dodatku całującą się z Hirokim!!! W nocy!!! Ja jej dam! Już miałam ruszyć, ale nagle ktoś złapał mnie od tyłu i ręką zasłonił mi usta. Zaczęłam się szarpać i...
-Ae... Aeli... ta..?-wybełkotałam zdziwiona.
-Nie, Scyfoza!-zaśmiała się-Weszłam do szkoły, ale coś kazało mi wrócić i pójść za tobą. Daj jej spokój, jest już duża!
-Ale kto?
-No twoja siostra!-odparła-Ty chyba powinnaś iść już spać!-dodała i zaciągnęła mnie do pokoju.

* * *

-Aauuaa...-ziewnęłam i spojrzałam na zegarek. Dopiero 5:46...
Przekręciłam się na drugi bok, ale nie mogłam ponownie zasnąć, więc wstałam. Aelita jeszcze spała. Wzięłam czyste ubranie z szafy i poszłam do łazienki, aby wykonać poranną toaletę. Gdy wróciłam, moja przyjaciółka nadal spała i postanowiłam jej nie budzić. Odłożyłam piżamę i wyszłam z pokoju. Postanowiłam przejść się na świeżym powietrzu.
-Pati!!!-wrzasnął ktoś za mną.  Znam skądś ten głos tylko skąd? Odwróciłam się...
-Jula!? (to ja xd)-krzyknęłam widząc moją najlepszą przyjaciółkę z Polski-Ale... yyy... ty... ttt... uuu... !?
-No tak. Teraz będę chodziła do Kadic i mieszkała w internacie! Super prawda!?
-Yyy... nooo... Tak, cieszę się...-wybełkotałam i ją przytuliłam. Z jednej strony bardzo się hepiłam, ale z drugiej Lyoko...
-I wiesz co!?-była taka szczęśliwa, że nawet nie zauważyła mojego jąkania. Uf...-Pamiętasz Damiana Staszczaka!?-Ba, nawet kiedyś siedziałam z nim w ławce i zaprzyjaźniliśmy się!-Od podstawówki go nie widziałam, bo chodził do innego gimnazjum. On też tu jest! Spotkałam go na lotnisku i okazało się, że leci tym samym samolotem. A w dodatku też będzie chodził do tej szkoły! Niezły zbieg okoliczności, co?
-Tak! Pewnie, że tak!-odparłam-O patrz! Idzie do nas!
-O, cześć Pati!-powitał mnie.
-Hej!-odpowiedziałam i się przytuliliśmy.
-Ooo!-sztucznie zapiszczeli Ulrich i William (na szczęście po wczorajszym dniu już mu przeszło). Skąd oni się tu wzięli!?-Jak sweet!
-Debile!-skarciłam ich puszczając Damiana.
-Tylko niestety Pati masz już jednego chłopaka-złośliwie powiedział Ulrich i szturchnął Williama by też coś dodał, ale nic. On był zajęty... What!? Gapieniem się na Julię! Och! Nasz mały Willuś się zakochał! A wracając do Niemca: Już miałam się na niego rzucić, ale moi polscy przyjaciele mnie uratowali-Damian zatrzymał mnie, a moja przyjaciółka najspokojniej w świecie (aby wkurzyć Ulricha) powiedziała:
-Na nieszczęście dla ciebie, (xd) Damian to tylko jej kumpel z Polski. A tak w ogóle jestem Julia, a wy?-zmieniła temat.
-Julia... Jakie ładne imię...-zaczął wzdychać William.
-Taaa... To jest William-wskazałam na niego-A to jest obrażona panienka, która nosi męskie imię Ulrich-wskazałam na szatyna, a on pokazał mi język...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka!
Nwm czy rozdział jest krótki czy taki średni, (zawsze trudno mi to stwierdzić) ale mam nadzieję, że się Wam podoba. Czytając komenty pod ostatnią notką było mi bardzo miło-dziękuję Wam :) Myślę, że rozdział ciekawszy, bo coś się dzieje. I takie pytanie na koniec: Czy chcielibyście by pod rozdziałami znajdował się krótki opis nexta? Coś w rodzaju serialowego "w następnym odcinku". 
Komentujcie!
Pozdro i do 13
Jula
P.S. Plisss zajrzyjcie:
http://naszadziwnahistoria.blogspot.com/
http://biala-krew.blogspot.com/

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 11

Dedykacja dla Basi Szuk. Zapraszam na jej super bloga: lyokoewolucja.blogspot.com

(perspektywa Patrycji)
-Ty świnio krzyknął szatyn i rzucił się na Jeremiego-Jak mogłeś!?
-Przestań!!!-wrzasnęłyśmy (ja i Yumi), ale to nic nie dało i okularnik dostał pięścią w twarz. Xana go opętał, czy co!?
-Ulrich, zrób coś!!!-krzyknęła przerażona Japonka-Szybciej!!!
-Już!!!-odpowiedział Niemiec i odsunął Williama od blondyna. Wtedy na twarzy "Einstein'a" zauważyłam krew.
-Puść mnie!!!-szatyn zaczął się miotać w uścisku Ulrich'a (bez skojarzeń :)).
-Pomogę ci!-zaoferował się Odd i złapał Anglika (wydaje mi się, że on jest Anglikiem) za nogi.
Razem z Yumi podbiegłyśmy do Jeremiego. Wyjęłam 2. chusteczki z kieszeni, dałam jej jedną i wytarłyśmy mu twarz.
Po 10 min wymknęliśmy się ze szkoły w poszukiwaniu Aelity (William'a zostawiliśmy w szkole. Mam nadzieje, że będzie grzeczny:)). Martwię się, że coś się jej stało. Szliśmy, szliśmy i szliśmy aż zaczęło się ściemniać.
-Wracajmy już. Zaraz będzie kolacja i...-powiedział Odd, ale mu przerwałam:
-Ciebie obchodzi tylko jedzenie! Jak możesz!? Nasza przyjaciółka zniknęła, a ty co!? Może coś jej się stało!-wrzasnęłam i rozpłakałam się.
-Sorry...-wyszeptał i spuścił wzrok, a z jego oka wypłynęła łza. Zrobiło mi się głupio.
-To ja przepraszam...-powiedziałam cicho-Ja nie powinnam... Yyy... To przez nerwy... Booo...-jąkałam.
-Nie ma sprawy-odparł Włoch i mnie objął. Pocałowałam go, a on to odwzajemnił.
-Eghm!-chrząknął Jeremi-Rozumiem, że się kochacie i tak dalej, ale my tu jesteśmy!
-A poza tym musimy znaleźć Aelitę-dodał Ulrich-I to najlepiej dzisiaj.
-Racja, idziemy!-zarządziła Yumi i wszyscy ruszyliśmy za nią.
* * *
-Szukamy już chyba od półtorej godziny...-zajęczał Ulrich.
-Wejdźmy jeszcze do tego lasu-zaproponowałam.
-Okey...

(perspektywa Aelity)
W końcu nie wytrzymałam i usiadłam pod drzewem. 
-Ygh! Jak tu mokro i niewygodnie!-powiedziałam sama do siebie. Po chwili zasnęłam mimo, że było jeszcze jasno. Zmęczył mnie ten bieg i to chodzenie po lesie.
-AE-LI-TA!!!-obudziło mnie wołanie-AE-LI-TA!!!-to był głos Pati. Jak ja za nią tęsknię. To moja najlepsza przyjaciółka, ale nie mogę do niej iść. Chcę, żeby Jeremi mnie znalazł., chcę wiedzieć że mu na mnie zależy...
-AE-LI-TA!!!-to Jeremi(!!!)-JE-STEŚ-TU!!!???
Szybko pobiegłam za głosem, a gdy zobaczyłam naszego Einstein'a  rzuciłam się na niego, a on zamknął oczy .Wiem, że to głupie, ale nie mogłam się powstrzymać. Musiałam go przytulić.

(perspektywa Jeremiego)
O matko! Myślałem, że mnie znienawidziła! Ale nie! Nadal mnie kocha! Sia la la la!!!
-Jeremi!-karcąco szepnęła Patrycja. O nie! Znowu się zamyśliłem!
-Yyy... No...-powiedziałem i znacząco spojrzałem na moich przyjaciół. Na szczęście to zrozumieli i oddalili się od nas-Kocham cię! Przepraszam, że wtedy... na korytarzu... zachowałem się... yyy... jak ostatni debil i...
-Nic nie musisz mówić-wyszeptała Aelita i złączyła nasze usta, a ja odwzajemniłem pocałunek...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej!!!
Taki super krótki, nudny i beznadziejny rozdział. Chciałam coś wstawić, ale nie miałam weny :( Bardzo proszę i błagam-KOMENTUJCIE!!!
Jak zawsze pozdrawiam i do 12 :D
Juli